„Marca”: Jesteście niesamowici
„Mundo Deportivo”: Mściciele
„ABC”: Dla Atletico nic nie jest niemożliwe
„Sport”: Sposób na futbol
Mecz w Monachium miał być ostatnim krokiem do wielkiego finału. Po świetnym spotkaniu na Vicente Calderon, drużyna musiała obronić jedną bramkę zaliczki. A kto potrafi bronić lepiej niż Atletico? Wydawało się więc, że przepis na to spotkanie jest bardzo prosty – nie stracić bramki. Drużyna Diego Simeone potrafiła zachować czyste konto 34 razy w tym sezonie , we wszystkich rozgrywkach. Nic bardziej mylnego…
Rojiblancos źle weszli w ten mecz. Całkowicie oddali inicjatywę Bayernowi, który tworzył coraz lepsze sytuacje do strzelenia bramki. Udało się w 31 minucie gdy po uderzeniu Xabiego Alonso, piłka odbiła się od nogi Jimeneza i zmyliła interweniującego Oblaka. Chwilę później Jimenez mógł pogrążyć Atletico. We własnym polu karnym sfaulował Martineza i sędzia podyktował jedenastkę. Wtedy to po raz kolejny w tym sezonie Jan Oblak udowodnił swoją klasę. Obronił zarówno strzał Thomasa Mullera, jak i dobitkę Lewandowskiego.
Punktem zwrotnym tego meczu była zmiana jaką przeprowadził Simeone. Słabego Augusto zastąpił Ferreira Carassco, który sprawił, że Atletico dłużej utrzymywało się przy piłce i zaczęło wyprowadzać kontry. Jedną z nich na bramkę zamienił niezawodny Griezzmann, który do 54 minuty praktycznie na boisku nie zaistniał.
Bayern strzelił jeszcze bramkę po świetnej akcji Vidala z Lewandowskim, ale to Atletico awansowało do finału. W 83 minucie sędzia podyktował rzut karny po faulu na Torresie przed polem karnym. Ta pomyłka nie wpłynęła na losy spotkania jak i dwumeczu , gdyż sam faulowany nie wykorzystał jedenastki.
Po tym spotkaniu po raz kolejny na drużynę i trenera spadają oskarżenia o antyfutbol, zabijanie gry, cwaniactwo. Ale najważniejsze jest to, że to Atletico zagra w Mediolanie o swój pierwszy tytuł w historii w Lidze Mistrzów. Po raz kolejny zawodnicy wykonali fantastyczną pracę, udowadniając wszystkim, że w piłce liczy się o wiele więcej niż pieniądze. Piękna historia Atletico tworzy się na naszych oczach.